# IMPROWIZACJA CZY NAWYK
- natashadziewit
- 12 cze 2022
- 4 minut(y) czytania
Wstajesz rano, jak to większość ludzkości ma w zwyczaju. Załóżmy, że mieszkasz w mieście, gdzie życie toczy się pewnym określonym rytmem, a nie na bezludnej wyspie, gdzie nikt cię nie widzi, nic cię nie obchodzi i nic nie musisz. Wykonujesz (zwykle) na autopilocie kolejne nawykowe czynności , aż w końcu przychodzi ten nieodzowny moment, gdy sięgasz po jakieś ciuchy. To jak owe ciuchy wyglądają jest określone ze względu na to kim jesteś, czym się zajmujesz, ale przede wszystkim tym, jak sam siebie widzisz i opisujesz.

[ designinspiration ]
Ktoś kiedyś powiedział: “ ostatecznie wszyscy jesteśmy tylko opowieściami , które sami sobie o sobie opowiadamy “
W zależności od tego jak brzmi twoja opowieść, tak będzie wyglądała twoja odzieżowa oręż.I nie przyjmuję żadnych roszczeń w tonie, że niektórzy przecież zupełnie nie przykładają uwagi do tego co na sobie noszą. Pytanie brzmi co w takim razie noszą w sobie ? Być może na poziomie świadomym w to wierzysz i oni również, natomiast cała historia toczy się w tajemniczym świecie podświadomości. To ona w największej mierze dyktuje po co i dlaczego sięgamy pośrednio w celu okrycia bezbronnego ciała, a docelowo, by się tak, czy inaczej poczuć i wyrazić.
Te zwykłe poranne nawyki obejmujące mycie zębów, parzenie kawy, słuchanie tego, czy owego vs. cisza , pośpiechu vs. chill , szykowanie takiego , a nie innego śniadania również lecą na pełnej podświadomce. Nie zastanawiasz się przecież nad drogą z sypialni do łazienki. Idziesz tam tak samo jak zrobiłeś to niezliczoną ilość razy wcześniej. Założę się, że w tym czasie twoje myśli krążą już albo wokół tego co cię czeka za chwilę, za godzinę ,dziś, albo rozpamiętują bliższą , lub dalszą przeszłość. Oczywiście są i okazy mindfullnesowe , w pełni osadzone w legendarnym tu i teraz, praktykujące uważność tak często jak to tylko możliwe.

Wróćmy do momentu w którym stajesz w końcu przed swoją szafą, garderobą, czy jakkolwiek wygląda u ciebie przestrzeń przeznaczona na obiekty zwane ubraniami. Oczywiście dla mnie ma to ogromne znaczenie.
To już jest jakaś część opowieści o twoich nawykach ubraniowych i zwykle łączy się stylistycznie z charakterem samych ubrań jak i całą resztą ciebie i twojej słynnej opowieści o sobie. Znamy te sceny ze świata literatury , filmu i szeroko pojętej kultury powszechnej : ktoś taki jak prawnik, albo dyrektor banku staje przed świetnie zorganizowaną szafą z rzędem równo wiszących , zgranych i odpowiednio dobranych kolorystycznie, starannie odprasowanych garniturów i koszul. Wybór jest prosty : garnitury różnią się od siebie tylko nieznacznie odcieniem, lub detalami kroju. Kolor koszuli dyktuje charakter danego dnia. Done. Następnie wysuwa klasyczną szufladę z przegródkami na krawaty, spinki do mankietów, oraz poszetki - w zasadzie wszystkie są odpowiednie. Do tego jakiś kultowy, elegancki, zegarek, któy cieszy się odpowiednim uznaniem. Easy. Aż w końcu sięga po równo ustawione, wypucowane na błysk pantofle typu oxford, derby, czy inne monki. Skład takiej garderoby to czysta formalność i przyjemność. Bez znaków zapytania i wątpliwości. Do tego dochodzi zwyczaj ułożenia fryzury ,gładko ogolone lico i odpowiednio dobrany zapach. Rola, pozycja społeczna i zawód określają w tym wypadku zarówno ramy jak i wnętrze obrazu.
A teraz przenieśmy się do pokoju nastolatki z liceum plastycznego , malowniczo położonego na strychu. Ostatnio miałam okazję taki zwiedzić. Stosy. już na pierwszy rzut oka interesujących zarówno pod kątem kolorów jak i form ubrań, piętrzyły się przerzucone w równych odstępach pomiędzy konstrukcjami z drewnianych belek sięgających skośnego sufitu. Zero ładu i składu z wizji powyżej. Artystyczny nieład. W jaki sposób ta 17 latka dobiera swój codzienny outfit? Wiele
bym oddała za możliwość usłyszenia jej myśli w takich chwilach.
Mogę się tylko domyślać ,że role odgrywają czynniki takie jak : aktualny nastrój, fala najnowszych inspiracji i zainteresowań, rodzaj rozkładu dnia, występujące w nim postaci, a może też w jakimś stopniu coś tak prozaicznego i przyziemnego jak pogoda.

Wracając do tytułowego pytania : nawyk , czy improwizacja w temacie odzieżowym. Idąc głębiej - skąd biorą się nawyki ? Z tego co wiem i pojmuję budują się one na podstawie powtarzanych odpowiednią ilość czasu czynności wynikających z preferencji, potrzeb i przyzwyczajeń. Kwestią drugorzędną jest klasyfikacja nawyków pod kątem zdrowych i niezdrowych, niewinnych, czy szkodliwych. I ich podłoże w ujęciu psychologiczno behawioralnym. Aby nawyk się z nami zrósł i stał się automatyczny należy go powtórzyć odpowiednią ilość razy. Naukowcy od czasu zmienią zdanie na ten temat. Kiedyś to było 21 dni, potem jakoś jednak dłużej, teraz już się pogubiłam, choć sama nawyków mam całą masę, a ponadto stale i konsekwentnie dokładam nowe, jak mi się coś robić codziennie spodoba. Skoro zatem ubieramy się dzień po dniu od kiedy tylko nauczymy się wykonywać tę czynność samodzielnie, to w pewnym sensie jest to jeden z najbardziej zrośniętych z nami, obok jedzenia, spania i ablucji nawyków.
Wciąż pozostaje pytanie, czy : 1 - podchodzimy do motywu odzienia odruchowo i mechanicznie , czy też: 2 - każdego dnia świadomie i na nowo zadajemy sobie pytanie, czy to co na siebie zakładam jest zgodne z moją dzisiejszą narracją wewnętrzną i adekwatne warstwą swą zewnętrzną do mej głębokiej i wewnętrznej. Postawę pierwszą sklasyfikowała bym jako zautomatyzowaną , a drugą naznaczałaby potrzeba wyrażania siebie. Co z kolei miałoby sens w obliczu często występującego zjawiska wymóg zmiany garderoby w obliczu znaczących zmian życiowych z różnych jego obszarów. Coś zmienia się w nas, w związku z tym zmieniają się okoliczności i w konsekwencji tego pojawia się chęć podkreślenia tego odpowiednim wyglądem , różnym od dotychczasowego. Taka kropka nad i. Ślub, rozwód, narodziny dziecka, żałoba, czy też wyjście z niej, najróżniejsze kryzysy, zmiana pracy, ścieżki zawodowej, zmiany w obrębie wyglądu ciała , metamorfozy sposoby widzenia siebie i świata itd.
Wygląda na to, że nawykowe podejście wiąże się z tym, że przyjmujemy pewną stałą postawę i się z nią zrastamy. Natomiast skłonność do podejmowania eksperymentów to takowej przeciwieństwo. Jak zachować ten codzienny, świeży powiew w głowie, sercu , duszy i tym co na siebie wdziewamy ? No cóż, a może rzecz w tym , by paradoksalnie wyrobić sobie raz na zawsze nawyk ( jednak :) stałego otwierania głowy, poszerzania horyzontów, weryfikowania wizji siebie i świata, podważania tego co myśleliśmy o sobie i jak widzieliśmy siebie wczoraj Mnie to odpowiada. A jeśli znajdzie się ktoś komu także, to życzę nam czegoś w rodzaju konsekwencji w niekonsekwencji, czy jakoś tak …
c.d.n.
Commentaires